Na Niedzielę XXI po Świątkach
Ewangelia u Mateusza św. w rozdz. 18
Podobne jest królestwo niebieskie człowiekowi, który chciał kłaść liczbę z sługami swoimi. Słuchajmy wykładu tej przypowieści z uwagą, zawiera ona prawdy pełne dla nas nauki. Ten Pan czyniący obrachunek ze sługami swoimi, wyobraża samego Boga, który samego człowieka jako sługę swego, czy to przez śmierć, czy też jeszcze i w ciągu życia jego przez tajemne upomnienia, nawiedzania, natchnienia, przyniewala do obrachowania się z długów, które zaciągnął, to jest z grzechów, które popełnił. Ten dług dziesięciu tysięcy talentów, znaczy nieprzeliczoną liczbę grzechów, których się człowiek dopuszcza.
A gdy począł liczbę kłaść, przywiedziono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. A gdy nie miał skąd oddać, kazał go Pan jego zaprzedać, i żonę jego, i dzieci, i wszystko co miał, i oddać. Ten sługa, którego Pan tak wielkim długiem obciążonym znajduje, wyobraża każdego grzesznika, który przez swoje przestępstwa, ciągłe powtarzanie swych grzechów, gwałcenie przykazań Boskich, tak dalece miarkę miłosierdzia Boskiego przebiera, iż go Pan Bóg skazuje na wieczne odrzucenie, na wyzucie ze wszelkich najdroższych darów duchownych łaski, i tym sposobem ubliżonej chwale swojej, wymierzoną karą, swej sprawiedliwości godną, wypłacić sobie zamierza. Wejdźmy też w siebie samych, czyliśmy podobnego długu przed Bogiem nie zaciągnęli i na równą karę nie zasłużyli? Obrachujmy się wcześniej póki nam Pan Bóg życia i sposobu do pokuty użycza, gdyż później może i nie będzie dla nas czasu.
A upadłszy sługa on, prosił go, mówiąc: miej cierpliwość nade mną, a wszystko tobie oddam. Ten sługa upokorzony i przerażony surowym wyrokiem Pana swojego, odwołujący się z prośbą do miłosierdzia jego, stawia nam przykład szczerej i prawdziwej pokuty, który chciejmy naśladować. Uznaje najprzód swój dług, a i my wszedłszy w siebie samych, wyznajmy przed Bogiem, iżeśmy licznymi i nader ciężkimi grzechami, wielki dług przed Nim zaciągnęli. Upokarza się padając do nóg Pana swego, a i my też w upokorzeniu ducha, w wyniszczeniu siebie samych, od samego miłosierdzia Boskiego darowanie winy naszej oczekujmy. Prosi o czas, aby mógł wypłacić się, a i my korzystajmy z tego, którego nam Bóg udziela dla pokutowania za grzechy nasze. Obiecuje wypłacić się zupełnie, a i my możemy tę obietnicę uczynić, pokładając naszą ufność w nieocenionych zasługach krwi i męki Chrystusa Pana.
A Pan zlitowawszy się nad onym sługą, wypuścił go, i dług mu darował. Tymi słowy okazuje nam Pan Jezus wielkość miłosierdzia Boskiego, które upokarzającemu się grzesznikowi tak łatwo darować jego przewinienia gotowe. Pan Bóg widzi serce skruszone i upokorzone, aliści zaraz odpuszcza mu winę, odwoływa wyrok swój sprawiedliwości, nie tylko mu czas do wypłacenia daje, lecz oraz dług mu jego daruje, to jest gładząc winę i uwalniając od kary wiecznej, od której sami przez się wykupić by my się nie zdołali, a co większa i karę doczesną w miarę wielkości żalu naszego zmniejsza. Lecz cóż dalej czytamy w przypowieści ewangelicznej:
Oto sługa on wyszedłszy, znalazł jednego z towarzyszów swoich, który mu był winien sto groszy; i ująwszy dusił go, mówiąc: oddaj coś winien. Zwykł często jeden człowiek być dłużnikiem drugiego, gdyż łatwo się przytrafić może, iż jeden drugiego to słowami, to uczynkiem przez samą urodzoną słabość i ułomność ludzką obrazi i dotknie, a to nawet i z dopuszczenia Boskiego się niekiedy dzieje, aby sprawiedliwi i pobożni w darowaniu uraz, zasługę przed Bogiem znaleźć mogli, i z wielkim pożytkiem dla dusz swoich tę prośbę: i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom, do Boga zanosić mogli. Lecz te długi w porównaniu z tymi, które wobec Boga zaciągamy, są jakby kilka groszy w porównaniu z dziesięcioma tysiącami dukatów, i mniej jeszcze niż to, gdyż ważąc ubliżenie i urazę Boską, na szali godności i wielkości obrażonego Boga, zniewaga Boska jako grzech, nie jest z niczym do porównania.
I ująwszy, dusił go, mówiąc: oddaj coś winien. A upadłszy towarzysz jego, prosił go, mówiąc: miej cierpliwość nade mną, a oddam ci wszystko. A on nie chciał, ale szedł i wsadził go do więzienia ażeby oddał dług. Uważmy sobie jaką wielką złość i niesprawiedliwość popełnił ten niegodziwy sługa, któren w chwili gdy takiego miłosierdzia od Pana swojego doznał, ze współtowarzyszem swoim proszącym go tymi samymi słowy, których on sam dla przebłagania Pana swojego użył tak źle i okrutnie się obszedł, i tak srogą nad nim zemstę wywarł. Lecz czując serca nasze oburzone sprawiedliwym gniewem ku niemu, wejdźmy też w nas samych i zapytajmy się serc naszych, czyliśmy sobie kiedy podobnie nie postąpili i z nieprzyjaciółmi naszymi równie się nie obeszli, nie pomni na to, iż nam Pan Bóg tyle razy grzechy nasze odpuścić i dług nasz darować raczył. Nie unieśliśmy się nigdy na współtowarzyszów gniewem aż do wywarcia zemsty, to słowy, to uczynki, a niekiedy i chęcią wyrządzenia im wielkiej, najsroższej im krzywdy? Ach, biada nam jeżeli się winnymi tego występku być czujemy, gdyż nas za to kara niechybna czeka; według wyroku samegoż Jezusa Chrystusa: ukarze was Ojciec mój niebieski jeśli nie odpuścicie każdy bratu swemu z serc waszych. Lecz uważmy sobie jeszcze i to jako ten sługa nie w obliczu Pana swojego, lecz daleko odeń odszedłszy tę złość swoją na współtowarzyszu swoim wywrzeć się odważył, a stąd uczmy się jak niebezpieczno jest dla nas tracić z pamięci myśl o obecności Boskiej, który każdy krok nasz uważa, myśli przenika, słowa słyszy, uczynki sądzi, i przedsięweźmy odtąd tak żywo pamiętać na wszechwidzialność Boską, abyśmy się nigdy nie dopuścili żadnego uczynku bez pomyślenia o tym, iż Bóg na nas patrzy.
A ujrzawszy towarzysze jego co się działo, zasmucili się bardzo. Zasmucają się dotychczas sprawiedliwi i pobożni, widząc złe obejście się jednych z drugimi, gdyż nie mogą ich serca jak tylko czuć boleść, widząc krzywdę, którą człowiek samemu sobie przez zemstę wyrządza, i obrazę Boską, która stąd wynika. I przyszli i powiedzieli Panu wszystko co się było stało. Same złe uczynki nasze oskarżają nas przed Bogiem, i podżegają sprawiedliwy gniew Pański przeciwko nam.
Tedy zawołał go Pan jego, i rzekł mu: sługo niecnotliwy, wszystek dług odpuściłem ci, iżeś mię prosił, izali tedy i ty nie powinieneś się był zmiłować nad towarzyszem twoim, jakom się ja zmiłował nad tobą. Tedy zawołał go Pan jego: Zdarza się niekiedy, iż Pan Bóg dla wielkich przekroczeń przyspiesza czas powołania przed sąd sprawiedliwości swojej, wielkiego grzesznika. A ta uwaga powinna nam być przestrogą, abyśmy zawsze na tę ostatnią godzinę śmierci naszej pamiętali, nie będąc pewni kiedy nastąpi.
I rozgniewawszy się Pan jego, podał go katom, ażby mu oddał wszystek dług. Kazał go Pan oddać w ręce katów, gdyż taką wzgardą i takim gniewem zapala serce Boskie niewdzięczność grzesznika, który odebrawszy odpuszczenie grzechów swoich od Boga równie łaskawie odpuścić bliźnim swoim nie chce, iż to Boga do wydania nań surowego wyroku potępienia wiecznego zniewala. A Pan Jezus zakończa tymi słowy tę swoją przypowieść:
Tak i Ojciec mój niebieski uczyni wam, jeśli nie odpuścicie każdy bratu swemu z serc waszych. Tak wielka jest miłość Boska ku ludziom, iż Pan chce, żąda i nakazuje, abyśmy się wszyscy zobopólnie kochali, a co nas do tego najsilniej przywieść powinno, są te cztery mocne powody. Najprzód, iż to jest rozkaz samego Boga, iż sobie wszyscy jesteśmy braćmi, iż każdy z nas potrzebuje odpuszczenia od brata swojego za swe ułomności, iż sam Ojciec niebieski nam tak wielkie zaciągnione grzechami długi nasze odpuszcza i daruje, a na koniec surowość kary Boskiej, jeżeli tego rozkazu nie wypełnimy. Pamiętajmy dobrze na to, i starajmy się wyprzątać z serc naszych wszelkie uczucia zemsty, niechęci, nienawiści, gdyż modląc się do Boga tymi słowy: i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom, a mając serce rozjątrzone gniewem, sami na siebie zemstę Boską przywołujemy, i gniew Jego przeciwko sobie oburzamy.
Krótki wykład świętych Ewangelij na Niedziele i Święta całego roku. Z włoskiego X. Piotra Ximenes na polskie przełożony. Tom II. Stanisławów 1848, ss. 92-97.