Fałszywy papież atakuje małżeństwo…
Franciszek: Rozpustnicy i cudzołożnicy, którzy żyją w konkubinacie, są tak samo mile widziani w Kościele jak żonaci!
25 listopada 2024 r. odstępczy jezuita Jorge Bergoglio (znany również jako „papież Franciszek”) zwrócił się do społeczności akademickiej tak zwanego Papieskiego Instytutu Teologicznego Jana Pawła II dla Nauk o Małżeństwie i Rodzinie w Rzymie. Jest to instytucja stworzona od podstaw przez Franciszka w 2016 r. i od tego czasu kierowana przez abp. Vincenzio Paglia o wątpliwej reputacji (w rzeczy samej!), który również był obecny na audiencji.
Pod pozorem „umacniania więzi rodzinnych i małżeńskich”, Franciszek znacząco je podważył, doradzając swoim słuchaczom, aby traktowali nielegalne związki i ich potomstwo jako praktycznie równe ważnemu małżeństwu i prawdziwej rodzinie.
Poniższy fragment zawiera atak Bergoglio na święte małżeństwo i rodzinę:
W szczególności sakrament małżeństwa jest jak dobre wino podane na uczcie weselnej w Kanie Galilejskiej (por. J 2, 1-12). W tym kontekście przypomnijmy, że pierwsze wspólnoty chrześcijańskie rozwijały się w formie domowej, powiększając rodziny poprzez przyjmowanie nowych wierzących i spotykając się w domach. Jako otwarty i gościnny dom, Kościół od samego początku dokładał wszelkich starań, aby żadne ograniczenia ekonomiczne lub społeczne nie uniemożliwiały ludziom pójścia za Jezusem. Wejście do Kościoła zawsze oznacza inaugurację nowego braterstwa, opartego na chrzcie, które obejmuje obcego, a nawet wroga.
Zaangażowany w tę samą misję, także dzisiaj Kościół nie zamyka drzwi przed tymi, którzy zmęczyli się na drodze wiary; wręcz przeciwnie, otwiera je szeroko, ponieważ każdy „potrzebuje opieki duszpasterskiej, która jest miłosierna i pomocna” (Amoris Laetitia, 293). Wszyscy. Nie zapominajmy o tym słowie: wszyscy, wszyscy, wszyscy. Jezus powiedział to, kiedy zaproszeni na wesele nie przyszli, i Jezus mówi: „Idźcie na ulice i sprowadźcie wszystkich, wszystkich, wszystkich – ale Panie, wszystkich dobrych, nie? – Nie, wszystkich! Dobrych i złych! Wszystkich, wszystkich”. Nie zapominajmy o słowie „wszyscy”, które jest w pewnym sensie powołaniem Kościoła, matki wszystkich.
„Logika integracji jest kluczem do opieki duszpasterskiej” dla tych, którzy żyją w konkubinacie, odkładając na czas nieokreślony swoje zobowiązania małżeńskie, oraz dla osób rozwiedzionych i ponownie żonatych. „Są ochrzczeni; są braćmi i siostrami; Duch Święty wlewa w ich serca talent dla dobra wszystkich” ([Amoris Laetitia], 299). Ich obecność w Kościele świadczy o gotowości do wytrwania w wierze, pomimo ran zadanych przez bolesne doświadczenia.
Nie wykluczając nikogo, Kościół promuje rodzinę opartą na małżeństwie, przyczyniając się w każdym miejscu i czasie do umocnienia więzi małżeńskiej dzięki miłości, która jest większa niż wszystko: miłości (tamże, 89ff). Rzeczywiście, „siła rodziny polega na jej zdolności do kochania i uczenia miłości”, zdolności do kochania i uczenia miłości. Bez względu na to, jak zraniona może być rodzina, „zawsze może się rozwijać, zaczynając od [sic] miłości” (tamże, 53). W rodzinach rany są leczone przez miłość.
(antyPapież franciszek, Przemówienie do wspólnoty akademickiej Papieskiego Instytutu Teologicznego „Jana Pawła II” ds. Małżeństwa i Nauk o Rodzinie, Vatican.va, 25 listopada 2024 r.; dodano podkreślenie).
Zanim przeanalizujemy tę sofistykę, poczyńmy najpierw ogólną obserwację: Zauważmy, że Franciszek nieustannie cytuje i opiera się wyłącznie na własnej teologii, a konkretnie na tej zawartej w Amoris Laetitia, kontrowersyjnej „adhortacji apostolskiej” opublikowanej przez niego w 2016 r., do której wrócimy później. Gdybyśmy chcieli wykorzystać własną polemikę fałszywego papieża przeciwko niemu, moglibyśmy powiedzieć, że jest on tam autoreferencyjny, coś na co on zwykle lubi marszczyć brwi.
W każdym razie, aby rozpocząć naszą krytykę, najpierw zajmiemy się twierdzeniem Franciszka, że
„nawet dzisiaj Kościół nie zamyka drzwi przed tymi, którzy zmęczyli się na drodze wiary; wręcz przeciwnie, szeroko otwiera drzwi….”. Jest to niebezpieczna półprawda, tak charakterystyczna dla pseudopontyfikatu Bergoglio. Tak, drzwi Kościoła katolickiego są rzeczywiście otwarte dla każdego i wszystkich, ale ponieważ można to rozumieć na więcej niż jeden sposób, musimy wyjaśnić, w jakim sensie jest to prawda , a w jakim nie.
Szczera prawda jest taka, że drzwi Kościoła są otwarte dla każdego, kto chce się do niego nawrócić, kto chce przyjąć jego nauczanie, kto chce przyjąć przepisane przez niego lekarstwo. W tym sensie z pewnością jego drzwi są otwarte dla każdego – witamy! Jej drzwi nie są natomiast otwarte dla tych, którzy nie chcą żyć zgodnie z jej naukami i zmienić swojego życia, lub którzy chcą otrzymać gratulacje za swoje grzechy lub po prostu są zainteresowani obnoszeniem się ze swoim odrzuceniem katolicyzmu. Dlatego św. Paweł powiedział Koryntianom, aby wykluczali tych, którzy są w jawnym grzechu ciężkim i nie chcą być poprawiani:
Lecz raczej pisałem wam, abyście nie przestawali, jeśli ten, co się bratem nazywa, jest porubnikiem, albo chciwym, albo bałwochwalcą, albo złorzeczącym, albo pijanicą, albo drapieżcą, żebyście z takim nawet nie jedli. Bo co mnie sądzić tych, którzy są
zewnątrz? Czyż tych, którzy są wewnątrz, nie wy sądzicie? Bo tych, którzy są zewnątrz, Bóg sądzić będzie. „Wyrzućcie złego spośród siebie”.
(1 Koryntian 5:11-13)
Co więcej, św. Paweł ostrzegł Koryntian, że grzesznik, który myśli, że może być zbawiony, pozostając mocno przywiązanym do swoich grzechów śmiertelnych, oszukuje samego siebie i nie wejdzie do życia wiecznego:
Ale wy krzywdę czynicie i szkodzicie, i to braciom. Czy nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiędą królestwa Bożego? Nie mylcie się: ani porubnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, 10 ani rozwiąźli, ani sodomczycy, ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani złorzeczący, ani drapieżcy nie posiędą królestwa Bożego.
(1. Koryntian 6:8-10)
Jest to całkowicie zgodne z doktryną Jezusa Chrystusa, który był dobry i miłosierny dla wszystkich, którzy chcieli przyjąć Ewangelię, ale odrzucił tych, którzy pokazali, że nawet pomimo wielokrotnych próśb i ostrzeżeń, byli uparci w trzymaniu się swoich grzechów i nie mieli prawdziwego zainteresowania otrzymaniem przebaczenia na warunkach ustalonych przez naszego Pana.
Na przykład Chrystus powiedział: „ Zdrowi nie potrzebują lekarza, ale źle się mający; albowiem nie przyszedłem wzywać sprawiedliwych, ale grzesznych.” (Mk 2, 17). Jednocześnie powiedział również: