PIUS X.
Dnia 4. sierpnia 1903. przed południem, w siódmem głosowaniu, na 62 Kardynałów głosujących otrzymał 50 głosów Kardynał Józef Sarto, Patryarcha wenecki i przyjąwszy wybór, wstąpił na Stolicę Piotra św., jako 263. jego następca, przybrawszy imię: Piusa X.
Urodził się w miasteczku Riese, w prowincyi Treviso, dnia 2 czerwca 1835. z ubogich rodziców, gdyż ojciec Jego był woźnym w magistracie. Ukończywszy świetnie szkoły średnie, wstąpił w r. 1853. do seminaryum duchownego w Padwie, gdzie do r. 1858. słuchał nauk teologicznych, a na kapłana został wyświęcony 18. września 1858. Młodziutkiemu kapłanowi powierzono parafię w Tombolo, zkąd po dziewięciu latach pasterzowania przenosi się na probostwo w Salzano, gdzie również lat dziewięć przepędza, a epokę tę Jego życia do dziś dnia wdzięcznie wspominają dawni parafianie , otrzymywawszy niewyczerpane dowody miłosierdzia ze strony gorliwego pasterza, zaczem biskup trewizański, oceniając pracę i zasługi X. Sarto, powołał go w r. 1875 do kapituły katedry w Treviso, gdzie później został kanclerzem konsystorza i wikaryuszem generalnym; nadto był ojcem duchownym tamecznego seminaryum, egzaminatorem prosynodalnym (t. zn. kandydatów na beneficya) i sędzią trybunału kościelnego; prócz tego wykładał jeszcze klerykom historyę kościelną, a po śmierci biskupa zarządzał dyecezyą, jako wikaryusz kapitulny. Dnia 10. listopada 1884. prekonizowany biskupem mantuańskim, z całym zapałem jął się pracy w sprawie odnowienia ducha kapłańskiego i podniesienia poziomu naukowego w podwładnem sobie duchowieństwie. Zebrania różne i Kongresy katolickie, jak n. p. Kongres w Piacenzy świadczą, że biskup mantuański był pasterzem pełnym roztropnej żarliwości, promotorem dzielnym wszystkich dzieł zacnych, w szczególności organizacyi katolickiej na polu prasy społecznej. Cieszył się też niezmierną popularnością wskutek ujmującego obejścia, które pozwalało każdemu zbliżyć się do niego.
Dnia 12. czerwca 1893. r. kreowany Kardynałem – kapłanem, w trzy dni potem został z Mantuy przeniesiony na stolicę patryarchalną do Wenecyi. Okoliczność ta dała powód do długiego sporu pomiędzy Stolicą św. a rządem włoskim, który rościł sobie prawo do nominacyi patryarchy weneckiego. Pomimo udowodnienia w uczonych wywodach, że patryarcha wenecki jest tylko dalszym ciągiem patryarchatu akwilejskiego i że prawo dane przez Stolicę św. rzeczypospolitej weneckiej jeszcze za czasów św. Wawrzyńca Giustinianiego nominacyi patryarchów, było tylko prawem, nadanem z łaski (privilegium gratiosum) bez możności przenoszenia go na innych, pomimo tego wszystkiego rząd włoski odmawiał udzielenia exequatur, aż dopiero po upływie pewnego czasu ustąpił.
Nowy Patryarcha wenecki, podobnie jak dotychczas, tak i w nowej swej stolicy prowadził sposób życia niezmiernie skromny, ograniczając wydatki na dom do najmniejszych rozmiarów, — natomiast niewielkie stosunkowo dochody obracał na wsparcia ubogich. Opiekując się nimi, nie zapominał i o najnędzniejszych z nich; o więźniach, których nieraz nawiedzał. Wiadomo, iż szczególniej w północnych Włoszech wcześnie już objawiła się zorganizowana dobrze dążność do wprowadzenia w życie myśli, jakie znalazły swą najwyższą sankcyę w encyklikach Rerum novarum (o kwesty i socyalnej) i Graves de communi (o demokracyi chrześcijańskiej). Do tego zmierza t. z. Opera dei Congressi e dei Comitati cattolici (sprawa zjazdów i kół katolickich), mające na celu połączenie katolików poszczególnych, jak i stowarzyszeń katolickich w kraju, do jednostajnego i zgodnego działania w sprawie obrony praw Stolicy św., oraz spraw religijnych i społecznych włoskich, stosownie do zachęty i życzenia Papieża, a pod opieką Biskupów i Duchowieństwa.
Jednym z żarliwych i czynnych promotorów tego dzieła był Kardynał Sarto; jakoż odznaczył się niepospolicie organizacyą kas robotniczych, zaliczkowych i oszczędności w Wenecyi, tak, że na ostatnim kongresie dla studyów społecznych w Padwie wybrano go jednogłośnie honorowym przewodniczącym.
Nowy Papież był zawsze wielkim miłośnikiem sztuk, a na polu muzyki kościelnej jest gorącym zwolennikiem śpiewu gregoryańskiego. Jako patryarcha wenecki, usilnie się starał o reformę muzyki kościelnej w duchu liturgicznym; był jednym z protektorów X. Perosiego i mianował go dyrektorem chóru u św. Marka.
W r. 1895. wydał Kardynał Sarto długi, pełen doniosłego znaczenia list pasterski o śpiewie kościelnym. Wychodzi tu z założenia, że zarówno Ojcowie Kościoła, jak i uchwały Soborów, bulle papieskie i dekrety Kongregacyi Obrzędów tę jeno muzykę uznają za kościelną, która ma za cel chwałę Bożą i zbawienie wiernych. Muzyka kościelna winna »za pomocą melodyi zachęcać wiernych do nabożeństwa«, przenieść ich w stan, skłonny do otrzymania owoców łask. Winna więc posiadać trzy przymioty: »świętość, godną siebie formę artystyczną i jednolitość jednakową«. Wskutek tego trzeba z Kościoła wypędzić wszystką muzykę lekką, trywialną, teatralną, która albo w swojej kompozycyi, albo w swem wykonaniu jest świecką. Sancta sanete ! (Święte rzeczy należy święcie traktować).
Muzyka kościelna powinna się jednako kształtować i nie zdawać się na łaskę indywidualnej fantazyi. Jak jednakową jest wiara, tak samo jest nią modlitwa, a tak samo powinna nią być i muzyka kościelna, która jest tylko jednym z kształtów modlitwy. Przymioty powyższe posiada właściwy śpiew liturgiczny, a tym jest gregoryański. Prócz niego zasługuje na względy klasyczna polifonia, którą Palestrina do największej doskonałości doprowadził. »Jej formy mieszczą w sobie wspomniane cechy świętości, tak, że Kościół uważał ją zawsze za odpowiednią do swych świątyń i jako jedyną, która rzeczywiście na to zasługuje, by tam figurowała obok śpiewu gregoryańskiego«. Przeciwnie rzecz się ma ze sztuką teatralną: jej jedynym celem być przyjemną dla zmysłów; stara się przeto ucho oczarować, w ustępach solowych jest wyszukaną, a w chórach błyszczącą. I zasługuje też owa muzyka na zarzut, jaki Chrystus uczynił tym, co znieważali świątynię: »Dom mój dom modlitwy jest. A wyście go uczynili jaskinią zbójców«.
Porzucić też trzeba zasadę, która przyjemność zmysłów uznaje za miarę oceny świętych rzeczy. Czyżby miał ktoś twierdzić, iż za pomocą przyjemności należy lud do kościołów zwabiać? Wszak lud jest o wiele poważniejszy i poboźniejszy od tego, za jakiego się go zwykle uważa.
Zarzucają także, jakoby śpiew liturgiczny miał być »niemiecką muzyką«, wobec czego protestuje patryotyzm włoski. A czyż Grzegorz Wielki nie był Rzymianinem? A Palestrina, Viadana, Lotti, Gabrieli nie byli Włochami ?
Stosownie do tych zasad oznajmia Kardynał Sarto w swym liście pasterskim, że utworzy komisyę, której poleci przestrzeganie regulaminu, ułożonego przez niego z wielką ścisłością ; zakazuje zmieniać rodzaj i porządek tekstów liturgicznych; poleca, by nieszpory odśpiewywały naprzemian oba chóry »w formie właściwej śpiewowi gregoryańskiemu«; zakazuje śpiewać Tantum ergo, jakby jakąś kawatinę lub adagio, zaś Genitori Genitoque, jak allegro; usuwa z orkiestry kościelnej trąby, cymbały, bębny, dzwonki strojone i wszystkie inne lekkie i hałaśliwe instrumenty, zarówno jak fortepian; niewiastom nie wolno śpiewać na chórze, a jeśliby kto chciał wprowadzić wysokie głosy, niech wyuczy śpiewu dzieci według odwiecznego kościelnego zwyczaju; w szczczególności zaś »trzeba unikać złego nadużycia, wskutek którego podczas świętych czynności występuje liturgia, jako coś drugorzędnego, będącego na służbie muzyki«, podczas gdy przeciwnie: »muzyka winna być pokorną służebnicą liturgii«. Nakoniec oznajmia, że wszelki utwór muzyczny, jeśli ma być w którym z kościołów jego dyecezyi wykonany, musi być wspomnianej komisyi przedstawiony.
Pius X. jest średniego wzrostu, miernej tuszy, na swój wiek doskonale wygląda. Gęsta, krótko strzyżona siwizna pokrywa głowę i unosi się nad czołem szerokiem, oznaką energii i szczerości. Oczy jasno niebieskie, z których jaśnieje spokój i dobroć, a równocześnie pełna powagi stałość. Z obcych języków, prócz łacińskiego, zna grecki i francuski: nadto mówi po niemiecku. Ma dar prowadzenia ożywionej, pełnej uroku rozmowy, w której lubi używać dyalektu weneckiego; przytem jednak uważnie słucha mówiącego doń i odnosi się to wrażenie, jakoby chciał swego interlokutora na wskroś przejrzeć. Dowcipny, wesół, jest niesłychanie uprzejmy i przy całej swej powadze ma obejście bardzo łaskawe.
Koronowany dnia 9. sierpnia 1903 w bazylice św. Piotra, wydal swą pierwszą encyklikę E supremi apostolatus cathedra w uroczystość Matki Bożej Różańcowej, dnia 4. października, w której w ogólnych rysach przedstawia zadanie swego pontyfikatu. Streścić je można w słowach: W Chrystusie wszystko naprawić.
Maryan Bartynowski.