informacje

Fałszywi prorocy – KAZANIE NA SIÓDMĄ NIEDZIELĘ PO ZESŁANIU DUCHA ŚWIĘTEGO

informacje

bp Donald Sanborn

Fałszywi prorocy – KAZANIE NA SIÓDMĄ NIEDZIELĘ PO ZESŁANIU DUCHA ŚWIĘTEGO

Dzisiejsza Ewangelia w oczywisty sposób odnosi się do obecnej sytuacji Kościoła katolickiego. Być może w żadnym innym momencie historii Kościoła w tak uderzający jak dziś sposób nie przekonujemy się o prawdziwości ostrzeżenia Pana Jezusa przed fałszywymi prorokami i złymi owocami ich działalności.

Prorok nie jest po prostu kimś, kto przepowiada przyszłość; to ktoś, kto ma posłannictwo od Boga, by mówić w Jego imieniu. Kościół spełnia ową prorocką rolę, gdy naucza wiernych i rządzi nimi, przekazuje im w nieomylny sposób objawienie Boże oraz ustanawia prawa wiodące ku wiecznemu zbawieniu.

Zatem w Nowym Testamencie fałszywy prorok to ktoś, kto (choć twierdzi coś przeciwnego) nie otrzymał od Kościoła posłannictwa, lub osoba, która posłannictwo od Kościoła otrzymała, lecz mimo to głosi fałszywą naukę.

Z pierwszą sytuacją mamy do czynienia w przypadku Marcina Lutra. Nie otrzymał on od Kościoła posłannictwa, by nauczać wiernych i rządzić nimi, lecz pozwalał sobie to czynić – był fałszywym prorokiem. Przykładem drugiej sytuacji jest casus Nestoriusza, arcybiskupa Konstantynopola w V wieku. Został on faktycznie wyznaczony przez Kościół, aby nauczał wiernych i rządził nimi; głosił jednak fałszywą naukę, że Najświętsza Maryja Panna nie jest prawdziwie Matką Bożą.

Pan Jezus podaje bardzo prostą metodę rozpoznawania fałszywych proroków: „po owocach ich poznacie”. Fałszywy prorok z konieczności przyniesie zły owoc; prawdziwy zaś prorok przyniesie owoc dobry. Fizyczna konieczność domaga się tego, by trujący krzew rodził jako swój owoc trujące jagody; trujące do tego stopnia, że nawet ptaki ich nie tkną; na kształt powyższego przykładu moralna konieczność domaga się, by fałszywy prork przynosił zły owoc. I podobnie jak z fizycznej konieczności wynika, by drzewo wiśniowe rodziło wiśnie, które ptaki bez wahania pochłaniają – tak samo prawdziwy prorok siłą rzeczy przyniesie dobry owoc.

Cóż jest owym owocem? Owocem proroka jest jego nauka. Fałszywy prorok bez wątpienia będzie zwodził ludzi fałszywą nauką. Owa fałszywa nauka przyniesie z kolei zgubne skutki tym, którzy ją przyjmą; skutki w postaci pychy, rozwiązłości, bezbożności oraz innych rodzajów niemoralności.

Opis ów pasuje do rzeczywistości Novus Ordo tak dokładnie, że zaczynamy zastanawiać się, czy Pan Jezus nie odnosił się w sposób szczególny do naszych czasów.

Charakter hierarchii Novus Ordo pasuje jak ulał do opisu fałszywego proroka. Nie wzięła się ona nie wiadomo skąd, lecz wkroczyła do Kościoła przez bramę w postaci prawnych norm regulujących wyznaczanie hierarchów. W tym sensie hierarchowie Novus Ordo nie zostali do władzy wyniesieni w trybie przyśpieszonym, niczym Luter, lecz ich władza charakteryzuje się swego rodzaju legalnością i prawowitością. Nie posiadają oni władzy rządzenia Kościołem ze względu na intencję narzucania herezji w swym nauczaniu i dyscyplinie; niemniej jednak zachowali prawny tytuł do otrzymania tej władzy, jeśli wyrzekną się głoszonych herezji. To w tym sensie ich władza charakteryzuje się swego rodzaju legalnością. [por. teza z Cassiciacum – przyp. tłum.]

Legalność ową nabyli drogą niecnego podstępu. Hierarchowie Kościelni w rodzaju Roncallego i Montiniego, wspólnie z tysiącami podobnych sobie, celowo zataili noszone w sercach nikczemne intencje, dali pozór wierności wierze katolickiej, a pracowali nad zdobywaniem coraz wyższych stanowisk kościelnych. Możemy za to winić również słabość papieży i biskupów w latach 1914–1958: dopuścili oni bowiem, ale ci ludzie zdobyli stanowiska dające władzę; mówimy o winie, bo w biografiach Roncallego i Montiniego pojawia się wiele jasnych oznak, iż mieli oni tenedencje modernistyczne. Gdyby hierarchia słuchała ostrzeżeń Piusa X, moderniści owi nigdy nie byliby w stanie objąć wysokich stanowisk.

Niemniej jednak przybyli oni do nas dysponując wszelkimi możliwymi przesłankami na świadectwo tego, że zostali posłani przez Kościół. W tym znaczeniu doskonale pasuje do nich określenie „prorocy”, jako że to, co upowszechniali, czynili pozornie mocą autorytetu Kościoła. Zdawali się mówić w imieniu Boga, a wierni w naturalny sposób dawali im posłuch. Z ich ust płynęła jednak fałszywa nauka; głosili też niegodziwe prawa.

Taki fałszywy prorok jest gorszy od Lutra. Luter był przynajmniej na tyle szczery, że odciął się od Kościoła, który głosił odrzucane przezeń nauki. Przynajmniej w tym sensie nie oszukiwał ludzi. Jeśli podążałeś za Lutrem, wiedziałeś, że idziesz za nim drogą prowadzącą prosto do wyjścia z Kościoła; Luter bowiem nie został posłany przez Kościół, by nauczać w jego imieniu.

Lecz Hierarchia Novus Ordo korzysta z poczucia posłuszeństwa właściwego katolickim wiernym, aby karmić ich fałszywymi naukami. Katolicyzm opiera się o posłuszeństwo i podporządkowanie hierarchii. Katolicka hierarchia, z papieżem na czele, jest dla wiernych świeckich głosem Boga. Nadużycie owej doniosłej funkcji, owej władzy, którą hierarchia sprawuje w umysłach i sercach wiernych, to potworna zbrodnia. Przypomina zbrodnię rodziców, którzy wykorzystują swoje dzieci – jest jednak czymś o wiele gorszym. Rodzice tacy robią użytek z ufności i przywiązania, jakimi darzy ich dziecko, by osiągnąć własne egoistyczne cele. Podobnie fałszywa modernistyczna hierarchia korzysta z zaufania i podporządkowania, które stanowią normalną postawę katolików względem papieża i biskupów.

Dlatego właśnie członkowie hierarchii Novus Ordo są prawdziwie wilkami w owczej skórze. Noszą ową skórę ze względu na to, że posiadają prawne posłannictwo Kościoła do nauczania, rządzenia i uświęcania. Są jednak wilkami ze względu na to, że głoszą fałszywą naukę, wprowadzają błędne prawa, a zatem stają się niezdolni do uświęcania. Nie ma bowiem uświęcenia bez prawdy.

Ściślej można by stwierdzić, że są oni wilkami podającymi się za pasterzy.

Ostrzeżenie Pana Jezusa przed przynoszonym przez nich złym owocem spełnia się. O fałszywości ich nauki przekonuje nas nie tylko porównanie jej z tym, czego nauczano dawniej, lecz również niszczące jej skutki w stosunku do Kościoła i świata w ogólności.

Czy sobór watykański drugi uczynił wiernych świętszymi? Czy obserwujemy zasadniczy wzrost pobożności i przestrzegania przykazań Bożych? Czy od lat sześćdziesiątych XX wieku wzmógł się religijny zapał kapłanów i osób zakonnych? Czy zwiększa się liczba powołań? Czy duchowni i świeccy trzymają się coraz silniej niezmiennego nauczania Kościoła?

Na wszystkie powyższe pytania odpowiadamy z ogromnym smutkiem: „Nie”. Rzeczywistość ostatnich sześćdziesięciu lat przynosi nam całkowite załamanie katolickiej ortodoksji; do tego stopnia, że ludzie wierzą, w co chcą, i czują się całkowicie uprawnieni do niezgadzania się z nauką Kościoła. Instytucje Kościoła stały się fabrykami herezji, bezbożności i niewiary. Pobożność niemal zanikła. Posłuszeństwo przykazaniom Bożym, zwłaszcza w zakresie antykoncepcji, rozwodów i wstępowania w ponowne związki (niesakramentalne), należy do przeszłości. Liczba powołań do życia kapłańskiego i zakonnego drastycznie spadła – tak, że seminaria i klasztory stały się domami starości dla tych właśnie kapłanów i zakonnic, którzy zdradzili wiarę. Powołania, które pojawiają się w Novus Ordo, są bezwartościowe, ponieważ zgłaszający się do seminariów i zakonów wyznają herezje i błędy Vaticanum Secundum. Zachowanie i postawa moralna duchowieństwa Novus Ordo, nawet tego znajdującego się w uregulowanej sytuacji kanonicznej, budzą przerażenie i są żenujące dla każdego, kto nosi miano katolika.

Oto zły owoc – obrzydliwy dla oka, gorzki w smaku i stanowiący truciznę dla duszy.

Tych zatem dostojników i duchownych niższej rangi, którzy przyjmują fałszywe nauki i głoszą je, należy unikać i odrzucać, z tytułu zaś wierności słowom Pana Jezusa nazywać fałszywymi prorokami. Nie mówią oni w imieniu Boga, mówią bowiem przeciw Niemu. Rozpowszechniają fałszywą doktrynę; doktrynę niezgodną z nauczaniem Kościoła, a w większości przypadków specjalnym dekretem przez Kościół potępioną – dowodząc tym samym, że nie mają od Boga władzy nauczania, rządzenia i uświęcania wiernych. Bergoglio jest zatem fałszywym prorokiem; biskupi Novus Ordo są zatem fałszywymi biskupami. Są drapieżnymi wilkami w owczej skórze; ta owcza skóra to ich podstępne dojście do władzy w Kościele sposobem noszącym pozory legalności.

Niektórzy jednak sprzeciwiają się takiemu spojrzeniu, twierdząc, że nie mamy prawa oceniać ich nauczania, lecz winniśmy raczej powiedzieć, iż doktryna i dyscyplina Novus Ordo jakimś sposobem zgadza się z doktryną katolicką.

Odpowiadam na to, iż odwrócili porządek logiczny. Najpierw potrzebuję mieć wiarę, a dopiero potem jestem w stanie uznać władzę apostolską i poddać się jej. Wiara bowiem naucza nas, że podporządkowanie się władzy apostolskiej jest koniecznie potrzebne. Jest zatem całkowicie logiczne i stosowne, aby wierni badali, czy podający się za przedstawicieli Kościoła wyznają prawdziwą wiarę – zanim się im podporządkują. Nie ma bowiem logicznych podstaw, by katolik podporządkowywał się w kwestii religii komuś (dostojnikowi czy też nie), kto nie wyznaje prawdziwej wiary.

Co jeszcze istotniejsze, podporządkowanie się tym, którzy głoszą fałszywą doktrynę, stoi w sprzeczności z nauczaniem św. Pawła. W wersecie ósmym pierwszego rozdziału Listu do Galatów przestrzega on wiernych, aby wyklęli jego samego, apostoła, gdyby stwierdzili, że głoszona przezeń nauka nie zgadza się z tym, czego nauczał ich poprzednio. „Ale choćby my, albo Aniół z nieba przepowiadał wam mimo to, cośmy wam przepowiadali, niech będzie przeklęctwem”. Wedle tych, którzy twierdzą, że nie mamy prawa osądzać, czy dostojnicy Kościoła głoszą fałszywą naukę, tekst ów winien brzmieć: „Ale choćby my, albo Aniół z nieba przepowiadał wam mimo to, cośmy wam przepowiadali, musicie przyjąć nową ewangelię, ponieważ głosi wam ją apostoł i wytłumaczyć sobie, że nie ma sprzeczności między nią a tą, którą głosił uprzednio”. Św. Paweł bez cienia wątpliwości obarcza wiernych odpowiedzialnością za stwierdzanie prawowitości wiary głoszonej im przez nauczycieli apostolskich – jako warunek ich przyjęcia. Jeśli tej wiary brakuje, polecenie brzmi jednoznacznie: niech będą wyklęci. Zgodnie więc z zaleceniem apostolskim wierni muszą badać ortodoksję nauczania tych, którzy zostali wybrani na stanowiska posłanników Kościoła w sposób przynajmniej pośredni: mają prawo odrzucić ich i wykląć, gdyby głosili fałszywe nauki. To niepodważalny i w ścisłym sensie teologiczny argument, który stosujemy na podstawie autorytetu św. Pawła: ortodoksja w zakresie wiary jest uprzednia względem autorytetu apostolskiego [podkr. od tłumacza] i sami wierni, niekoniecznie zaś biskupi, są w stanie i muszą rozpoznawać wierność lub niewierność względem ortodoksji katolickiej. Niemniej jednak autorytatywna decyzja o wyklęciu kogoś musi pochodzić od władz Kościoła. Właśnie o tę możliwość autorytatywnego ogłoszenia anatemy się modlimy i mamy na nią nadzieję.

Strzeżmy się zatem fałszywych proroków i nigdy nie poddajmy haniebnemu duchowi kompromisu charakterystycznemu dla tych, którzy chcieliby wykroić dla tradycji boczną kaplicę w katedrze Novus Ordo. Odnoszę się do grup takich jak Bractwo Św. Piotra, które już pracuje rękę w rękę z Novus Ordo, czy też Bractwo Św. Piusa X, które dąży ku działaniu ręka w rękę z modernistami i uzyskania przez nich akceptacji drogą prowadzenia z nimi nieprzerwanego dialogu. Dla mnie jedynym zagadnieniem, jakie mógłbym przedyskutować z modernistą, to kiedy spakuje swoje manatki i wyniesie się z naszych katolickich instytucji raz na zawsze.