informacje

Kazanie na urocz. Zwiastowania N. Maryi Panny.

informacje

»Oto odtąd błogosławioną mię zwać będą wszystkie narody. Albowiem uczy­nił mi wielkie rzeczy, który możny jest i święte imię Jego«. (Łuk, I. 48—49).

Pobożni chrześcijanie! Tyle razy już słyszeliśmy pozdrowienie anielskie, zawarte w ewangelii dzisiejszej i tyle razy powtórzyliśmy je sami, że już w niem nic nie widzimy dziwnego, że ono nas nie wzrusza i nie raduje, jak nas nie poruszają rzeczy dobrze nam znane. Już może niejeden z was słucha tych słów i powtarza je, nie myśląc o tym, co one znaczą. A przecież gdybyśmy je dobrze rozumieli i gdybyśmy żywą posiadali wiarę, pojęlibyśmy jasno, że serce nasze powinno zawsze za- drgnąć radosnym poruszeniem, ilekroć słyszymy te słowa posłańca Bożego. One bowiem zwiastowały światu najlepszą nowinę, jaką mógł usłyszeć, — one i nam przypominają zdarzenie najszczęśliwsze, jakiegoś my mogli doznać. Niejeden powód do radości mamy z łaski Bożej już w życiu doczesnym, chociaż mieszkamy na padole płaczu: piękność tego świata, blaski słoneczne, powiewy wiosenne, zdrowie, powodzenie w pracy i zabiegach naszych, szczęście rodzinne, — czyż to wszystko nie budzi miłych bardzo uczuć, nie rozwesela duszy? Ale niczym są wszystkie inne powody do radości, jeżeli je porównamy ze zdarzeniem, o którym dzisiaj słyszymy: oto już spełniła się obietnica, dana rodzajowi ludzkiemu; już zjawiła się na ziemi Niewiasta, co miała »zetrzeć głowę węża«, co była tak czystą i świętą, że łono Jej było go- dnem Syna Bożego przybytkiem, już Król nieba i ziemi został naszym bratem, aby nas ku sobie podźwignąć i z pośród nas wybrał sobie Matkę: — już się spełniło, co czytamy dzisiaj: лО1о poczniesz w żywocie i porodzisz Syna, a nazwiesz imię Jego Jezus«. O gdybyśmy to dobrze zdołali pojąc, z jakimże uniesieniem powtarzalibyśmy słowa, po raz pierwszy wypowiedziane przez Anioła: >Błogosławionaś ty między niewiastami»! Chciał- . bym więc dzisiaj, drodzy bracia i siostry, wyłuszczyć wam przy pomocy Bożej tę wielką prawdę, że słusznie wychwalamy N. Pannę więcej niż wszystkich innych świętych i najwięcej po samym Bogu, bo Ona jest postawiona najwyżej ze wszystkich stworzeń, Ona przyczyniła się do odkupienia naszego, Ona jest naszą najlitościwszą Orędowniczką i Matką. Prośmy Jej samej, żeby nam wyjednać raczyła łaskę dobrego zrozumienia tej nauki! Wzywajmy jej dzisiaj z uczuciem gorętszym niż kiedy indziej: bo wszakże to czas spowiedzi wielkanocnej i rozmyślań wielkopostnych, które nam zbawienny, smutek sprawiają, przywodząc nam na pamięć mnóstwo naszych przewinień. Niejedna dusza zbłąkana już się ugina pod ciężarem tego smutku, już nie śmie oczu swoich podnieść do nieba: niechże je zwróci z ufnością ku tej Opiekunce naszej, Nadziei i Pocieszycielce naszej, mówiąc pobożnie Zdr. Maryja.

Są w nauce nam objawionej prawdy, których zgłębić nie potrafi żaden rozum stworzony i nic innego nie możemy wobec nich uczynić, jak tylko upokorzyć się w duchu i zawołać z św. Apostołem Pawłem: »0 głębo­kości bogactw, mądrości i wiadomości Bożej: jako są nieogarnione sądy Jego i niedościgłe drogi Jego«! (Rzym XI, 33). Do takich prawd, niezgłębionych rozumem a przecież zachwycających serce i napełniających je rozkoszą nadziemską i wdzięcznością ku najdobrotliwszemu Stwórcy naszemu, należy i prawda, o której mówimy, że N. Panna przyczyniła się do naszego od­kupienia, że Jej także powinniśmy za nie dziękować.  Mówiąc o Zwiastowaniu, przenosi się Bernard św. w ową chwilę na wieki pamiętną, kiedy Archanioł pozdrowił przeczystą Dziewicę i tak modli się do Niej: «Słyszałaś, Panno, poselstwo z nieba, iż masz począć i porodzić Syna Bożego mocą Ducha św. Patrz, z jaką uwagą ten poseł niebieski oczekuje Twojej odpowiedzi. Odpowiedz, Panno, odpowiedz co dobrego i dla Ciebie i dla nas, gdyż nam wszystkim na Twojej odpowiedzi wiele zależy. Czekamy i my, o Pani nasza, od tej odpowiedzi Twojej miłosierdzia Bożego. Bo skazani na śmierć wyrokiem Bożym dla grzechu, spodziewamy się, że Twoja odpowiedź nas wybawi. Na tej odpowiedzi Twojej zawisła pociecha jedyna nędznych ludzi, odkupienie potępionych, zbawienie wszystkich synów Adamowych. Bóg w Tobie to wszystko chce wypełnić, gdybyś tylko zezwoliła i to zezwolenie słówkiem jednym wyraziła»! Kiedy słyszymy te słowa, kogoż nie ogarnie zdumienie? Jakże to? Bóg czeka na zezwolenie niewiasty? Bóg czeka na Jej odpowiedź, jak gdyby potrzebował Jej pomocy ? Czy On nie może dokonać tego dzieła bez pomocy swojego stworzenia? O łatwiej pomyśleć, że kiedyś słońce może potrzebować pomocy robaczka, pełzającego po ziemi, aby zachować swe światło, że gwiazdy nie obejdą się bez ziarnka piasku, po którym stąpamy! Prawda, ta Dziewica jest tak czystą i świętą, że wobec niej blednie świętość wszystkich wybranych i wszystkich chórów anielskich, ale jest przecież stworzeniem, a więc sama z siebie jest niczym, a więc Jej doskonałość jest darem łaski, a więc i Ona jest służebnicą, która w najgłębszej pokorze powinna spełniać i spełnia rzeczywiście wolę swojego Pana! Prawda, wszystko to prawda, wiedział to lepiej od nas św. Bernard i inni Nauczyciele Kościoła, a jednak mówią oni, że Pan Bóg czekał na przyzwolenie N. Dziewicy i nie chciał bez Niej rodu ludzkiego odkupić. Już wówczas kiedy po raz pierwszy zapowiedział przyjście swoje na  świat, i Ją wymienił jako swoją pomocnicę, mówiąc do węża  „Położę nieprzyjaźń między tobą a niewiastą, między nasieniem twym a nasieniem jej: ona zetrze głowę twoją a ty czyhać będziesz na piętę jej«. (Gen. III. 15).
2. Pan Bóg bowiem postępuje sobie podobnie, jak dobry król ziemski, który ma zwyczaj otaczać się dostojnikami i ludzi zacnych wywyższać ponad wszystkich innych poddanych, jak np. Faraon zaszczycił Józefa godnością największą, mówiąc do niego; „Ty będziesz nad domem moim a na rozkazanie ust twoich wszystek lud posłuszen będzie“ (Gen. XLI. 40). Podobnie i Pan Bóg podnosi wysoko niektóre stworzenia swoje i dzieli się z niemi swą władzą i chwałą, nie zatrzymując ich wyłącznie dla siebie samego, jak czynią władcy nieżyczliwi i pyszni, którzy pragną, aby nikt inny nie miał obok nich żadnego znaczenia, aby wszyscy im poddani byli zgrają niewolników. Pan Bóg więc obdarza niektórych ludzi szczególniejszą godnością i powierza im wielkie zadania, jak gdyby bez nich obejść się nie mógł. Wiemy, że «światłością świata« jest sam Pan Jezus: a oto On «światłością świata » nazwał ludzi (Mat. V. 14), prostaczków galilejskich i pozwolił im sobie pomagać w pracy nad oświeceniem wszystkich narodów. On też sam jest opoką, na której opiera się Kościół/bo żadna moc ludzka nie zdołałaby Kościoła tego utrzymać, a przecież On rzekł do Piotra: >A ja tobie powiadam, iżeś ty jest opoką a na tej opoce zbuduję Kościół mój« (Mat. XVI. 18). A jeżeli Piotr św., jeżeli każdy z jego następców, jeżeli nawet każdy z nas kapłanów, chociażby — broń Boże! — więcej popełniał grzechów niż ludzie, jego pieczy powierzeni, ma jakąś część władzy Boskiej, bo może rozgrzeszać i zatrzymywać grzechy a jego wyroki mają znaczenie w niebie i na całą wieczność: to cóż dziwnego, że tę Istotę Najśw., którą Zbawiciel nasz uczynił swoją Matką, która Go mlekiem własnym karmiła, dla Niego pracowała i ponosiła wszystkie trudy macierzyńskie, — cóż, mówię, dziwnego, że Ją obdarzył najwyższą godnością i największą chwałą, że Ona staje obok swego Syna,
jak druga Ewa obok drugiego Adama, że Ona współdziałała w dziele odkupienia?

3. I Ewa wielką posiadała władzę, bo od jej posłuszeństwa miała być zawisła szczęśliwość doczesna wszystkich jej potomków; lecz ona źle użyła swej władzy, bo na naszą zgubę: więc P. Bóg drugą nas pocieszył Ewą, aby nam wróciła życie i raj utracony. «Ewa rozmnożyła grzech* mówi Augustyn św. (sermo 18 de sanct.) »a Maryja zasługę; Ewa nas zabiła — Maryja wróciła nam życie*. A św. Cyryl aleks. tak do Niej przemawia (contra Nest. hom. 6 a): »Tyś skarbem wszystkiego świata, przez Ciebie Niebo podniesione, przez Ciebie weselą się Aniołowie i Archaniołowie, przez Ciebie są założone po wszystkim świecie kościoły«. Było niewątpliwie w mocy Bożej odkupić nas jednym słowem Jego wszechmocy, ale On chciał wywyższyć naturę naszą po nad samych Aniołów, chciał wziąć ciało nasze i w tern ciele cierpieć, aby rozgrzać zimne i niewdzięczne serca nasze. Mógł On również dzieła swego dokonać bez niczyjej pomocy, a jednak raczył połączyć się węzłem najściślejszym i wejść niejako w przymierze z Niewiastą naszego rodu, aby Ją a w Niej i nas wszystkich obdarzyć największą chwałą. O niepojęta Boga naszego dobroci! Jedno jest tylko słowo, które nam może wyjaśnić, czemu strumienie swej łaski zlewasz na istoty stworzone, czemu tak uwielbiłaś pokorną służebnicę swoją, a słowo to napisał Jan św. Apostoł: „Albowiem Bóg jest miłość!“ (I Jan 4, 8).

4. To słowo tłumaczy nam, dr. br., lepiej niż wszystkie inne słowa całą naukę Kościoła o potędze Matki Najśw., tłumaczy nam, czemu żaden z nas nie może zginąć, dopóki z ufnością do Niej się ucieka i pomocy Jej wzywa. Dobroć Boża uczyniła Ją «bramą niebieską» «uzdrowieniem chorych« na duszy i «ucieczką grzeszników». Na próżno zżyma się pycha na tę naukę, na próżno miotają się heretycy i niedowiarkowie, wołając, że oni nie potrzebują żadnego orędownictwa, że Bóg ich nie odepchnie, chociaż nikogo o przyczynę nie będą prosili! Ktokolwiek tak mówi, może być w rzeczach ziemskich człowiekiem rozsądnym albo i uczonym, ale w tej sprawie błądzi ciężko, bo przede wszystkim zapomina, że jest s t w o r z e n i e m! A cóż to znaczy, kiedy mówimy o kimś, że jest stworzeniem? To znaczy, że on powstał z niczego i jest niczym, że mu nie wolno mieć żadnych uroszczeń, że jest najzupełniej zawisły od woli swojego Stwórcy, jest w Jego rękach — wedle słów św. Pawła — (Rzym IX. 21) jak glina w rękach lepiarza. Nikt nie pytał się ciebie, czy chcesz przyjść na świat, nikt pytać nie będzie, czy chcesz zejść ze świata, — dola twoja i niedola jest w ręku Bożym. Jeżeli serce twoje będzie pełne pychy, jeżeli sam sobie zechcesz przepisywać, co masz czynić, w co masz wierzyć i jak się modlić, — jeżeli sam na sobie polegać będziesz, nie możesz podobać się Bogu i duszy swojej ocalić!

5. Kiedy razu pewnego pytali się Pana Jezusa uczniowie, kto jest większy w królestwie niebieskim, wezwał On dziecięcia, postawił je w środku i rzekł: «Zaprawdę powiadam wam, jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie się jako dziatki, nie wnijdziecie do królestwa niebieskiego. Ktokolwiek się tedy uniży, jako to dzieciątko, ten jest większy w królestwie niebieskim« (Mat. XVIII. 1—4). Czy trzeba nam było nauki jeszcze jaśniejszej ? Czy można było wyraźniej potępić ową pychę, co na samej sobie chce polegać i o własnej stać sile? Czy dziecku przyjdzie kiedy na myśl, że ono nie potrzebuje matki i jej pośrednictwa, kiedy występkiem jakim rozgniewało ojca? Nie! Ono jest zbyt rozumne w prostocie i pokorze swojej; ono bez wahania pospieszy do matki i poprosi jej, żeby się za nim wstawiła i wyjednała mu przebaczenie. Otóż my wszyscy jesteśmy występnymi dziećmi niebieskiego Ojca, my wszyscy zasłużyliśmy na karę, lecz mamy na szczęście Matkę, co nas może uratować, jeżeli z serdecznym żalem do Niej się zwrócimy. Ale człowiek, przesiąknięty błędami tego świata i jego samolubstwem, człowiek, lubiący panować i rozkazywać, ubóstwiający samego siebie, — taki człowiek nie pojmuje nawet prostoty i pokory dziecięcej;— dlatego też nie pojmuje on owego gorącego nabożeństwa do N. Panny, jakiem odznaczali się Święci. Kiedy raz spytał jeden z ojców Tow. Jez. św. Stanisława Kostkę, czy bardzo kocha N. Pannę, odpowiedział Święty z głębokim wzruszeniem: >Cóż mogę więcej powiedzieć, Ojcze, przecież to moja Matka»! Młodzieniec ten dobrze zaiste zrozumiał słowa Pana Jezusa, wypowiedziane z wysokości krzyża do św. Jana: »Oto Matka twoja». Zrozumiał, że On uczynił Ją i naszą Matką, abyśmy wiedzieli, że jakkolwiek ciężkie są nasze grzechy, możemy zawsze przez Nią uzyskać przebaczenie. Ona zawsze gotowa za nami prosić a Syn Jej nic nie może odmówić. Można by powiedzieć, że Bóg wszechmocny sam niejako umniejszył swoją władzę karania, że zawiązał sobie niejako ręce, aby tylko zbawić jak najwięcej niewdzięcznych dzieci swoich. On dał nam zapewnienie, że po stu upadkach i po tysiącach upadków przyjmie nas do siebie i wróci nam białą niewinności szatę, jeżeli zechcemy z Nim się pojednać i pod Matki naszej schronimy się opiekę.

6. Cóż więc mamy powiedzieć o owych ludziach twardego serca i tak zaślepionych, iż nie chcą nawet uznać, że i do nich wypowiedziane są słowa: «Zaprawdę powiadam wam, jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie się jako dziatki, nie wnijdziecie do królestwa niebieskiego»? Oni nie chcą tego pojąć, bo czują się wielkimi i mocnymi, bo nie poczuwają się do słabości dziecięcej. Niechby raczej zważyli, że wszelka moc ludzka jest wątła, jak trawa na polu, jak trzcina chwiejąca się od wiatru, jak nić pajęcza, rwąca się za lada powiewem; niechby pamiętali, że dla każdego, jakkolwiek czuje się mocnym, przyjdzie kiedyś chwila, w której będzie słabym, jak maleńkie niemowlę, w której będą go drudzy podnosić musieli na rękach, jak dziecko podnosi piastunka i będą już myśleli o drugiej kolebce dla niego, co się nazywa trumną — i w nikim nie będzie on już wzbudzał postrachu, będzie tylko wzbudzał uczucie litości, jeżeli znajdzie się przy nim serce litościwe, jeżeli mu nie przeznaczono umierać samotnie! O w tę chwilę życia przenośmy się często, drodzy bracia moi, a rozwidni nam się w duszy i poznamy jasno, jak szczęśliwi są ludzie, którzy umieją cenić i umieją kochać Matkę swoją niebieską!  W książce św. Alfonsa, napisanej na chwałę N. Panny czytamy o takiem zdarzeniu: Do pewnej kobiety ubogiej przybył kapłan z Najśw. Sakr. Gdy drzwi otworzył, zobaczył izbę pustą, bo biedna chora nie miała przy sobie ani krewnych ani przyjaciół, ale przy jej łożu stała sama Królowa niebios i ocierała jej chustką pot śmiertelny z czoła! Na ten widok ksiądz stanął osłupiały na progu i nie śmiał się przybliżyć, lecz Matka Najśw. wskazała mu krzesło, żeby usiadł i wyspowiadał umierającą. Było to zdarzenie cudowne, a wiemy, że cudów nie powinniśmy się spodziewać ani nawet pragnąć; — ale możemy się spodziewać i powinniśmy pragnąć, żeby ta Matka nasza była nam Pocieszycielką w godzinie skonania, żebyśmy z radością w Jej ręce oddać mogli duszę. A więc starajmy się już odtąd życiem, nieskalanym grzechami, zasłużyć sobie na Jej opiekę i nie przestawajmy Jej prosić serdecznie przynajmniej kilka razy codziennie słowami, które nam Kościół św. jak najczęściej powtarzać poleca: módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej!
Amen.

Kazania pasyjne, świąteczne i niedzielne 1909