LIST PASTERSKI o pielgrzymce do Rzymu na jubileusz Ojca św.

Projects

LIST PASTERSKI

o pielgrzymce do Rzymu na jubileusz Ojca św.

JÓZEF SEBASTIAN

Z Bożego miłosierdzia i z łaski św. Stolicy Apostolskiej

BISKUP PRZEMYSKI 0. Ł.

Wielebnemu Duchowieństwu i wszystkim wiernym swej diecezji
pozdrowienie w Panu i błogosławieństwo pasterskie.

Najmilsi Synowie i ukochane Córki w Chrystusie!

Pragnę podzielić się z Wami wielką radością i obdarzyć Was drogo­cenną łaską. W tym roku przypadł złoty jubileusz kapłański Ojca św. Piusa X; otóż chcąc z całym światem katolickim uczcić tę rocznicę, nie- tylko poleciłem, aby w każdej parafii odbyło się uroczyste nabożeństwo w kościele, z odpowiednim obchodem poza kościołem, ale sam podążyłem do Rzymu, by od siebie i od Was złożyć Ojcu św. ustnie hołdy i życze­nia. Towarzyszyli mi w podróży do Grobów Apostolskich najprzewielebniejszy Biskup Sufragan i najprzewielebniejszy Proboszcz Infułat naszej Kapituły; prócz tego w pielgrzymce, urządzonej pod sterem dwóch kapła­nów przemyskich, wzięła udział pewna liczba duchownych i świeckich z naszej diecezji. Po drodze uczciłem Relikwie św. Antoniego w Padwie i Domek nazarecki w Loretto; a nie potrzebuję zapewniać, że na wszyst­kich miejscach świętych polecałem gorąco Sercu Jezusowemu przez Naj­świętszą Matkę kapłanów i wiernych tej owczarni, której straż i pieczę Bóg mi powierzył.

Kiedy pielgrzymi nasi nadciągnęli do miasta świętego, odprawił dla nich najdostojniejszy Arcybiskup lwowski Mszę św. na grobie św. Piotra, po czym serdecznie do nich przemówił,, zalecając szczególnie wytrwanie w wierze i przywiązanie do Stolicy apostolskiej. W następną niedzielę zgro­madzili się Polacy przed trumną św. Stanisława Kostki, gdzie jeden z Bi­skupów miał Mszę św. i przemowę o naśladowaniu cnót św. Patrona naszego,
a zakończył modlitwą, by tenże Patron wstawiał się przed tronem Bożym za nieszczęśliwym narodem polskim. Było też wspólne nabożeństwo przy grobie św. Męczennika Wawrzyńca, za którym w przepięknej krypcie spo­czywają zwłoki nieśmiertelnej pamięci papieża Piusa IX; po czym jeden z Arcypasterzy opowiedział pielgrzymom o czynach tego wielkodusznego i świętego Namiestnika Chrystusowego, a szczególnie o jego troskliwej opiece nad narodem polskim, i wyraził nadzieję, że za lat kilkanaście zo­baczymy go na ołtarzach.

Posłuchanie osobne u Ojca św. otrzymałem 4 listopada i doznałem nader miłościwego przyjęcia; a tej łaski dostąpili także inni Biskupi polscy. Składając sprawozdanie o stanie mojej diecezji, oświadczyłem, że ducho­wieństwo moje, wzmocnione świeżo rekolekcjami i obradami synodalnymi, odznacza się duchem kapłańskim i gorliwością w pracy pasterskiej czy nauczycielskiej, — że nadto wszystkie stany świeckie-trzymają się mocno wiary świętej i przywiązane są do Kościoła, a wyjątki są, dzięki Bogu, bardzo nieliczne. Ojciec św. ucieszył się tern wielce i zawołał: „Oby zawsze tak było! Oby szczególnie wszyscy kapłani żyli świątobliwie i pra­cowali z zaparciem się i poświęceniem; wtenczas krzyż twój, pasterzu, będzie nierównie lżejszy”.

Wręczyłem także od siebie i od Was 14.000 koron, jako dar święto­pietrza, a prócz tego 10.100 koron na kolegium papieskie polskie w Rzy­mie, w którym jako młody kapłan pobierałem wyższe nauki teologiczne i gdzie się także kształciło ośmiu innych kapłanów z diecezji przemy­skiej. Z prawdziwym rozrzewnieniem przyjął Ojciec św. te ofiary i wyrzekł: „Oświadcz wszystkim ukochanym dzieciom moim, które pamiętają o swoim Ojcu, że im z całego serca dziękuję i błogosławię. Niech im Bóg sam za tę miłość wszelakimi darami zapłaci”.

W ciągu rozmowy podziękowałem Ojcu św. za to, że raczył pozwolić na wprowadzenie sprawy beatyfikacji wielkiego poprzednika swego a najczul­szego opiekuna narodu naszego Piusa IX; przy czym Ojciec św. zaznaczył, że w r. 1877 był świadkiem przyjęcia pielgrzymów polskich w Watykanie, kiedy to Pius IX. zalecił narodowi odwagę, stałość i cierpliwość. Miło mi też było złożyć Ojcu św. w darze egzemplarz książki, pod tytułem : Pa­pież Pius X, napisanej przez jednego z kapłanów przemyskich. Wzajem poprosiłem o błogosławieństwo apostolskie dla siebie i dla całej mojej owczarni, jako też dla tych, którzy się skądinąd sercu Ojca św. polecili.

Po omówieniu kilku innych spraw, przyjął Ojciec św. łaskawie czci­godnego proboszcza Kapituły przemyskiej i rozmawiał z nim dłużę; o naszym seminarium, przy czym objawił swą radość, że u nas liczba kleryków z każdym rokiem rośnie. Serdeczne słowo usłyszał również najprzewielebniejszy nasz Biskup Sufragan, przed którym Ojciec św. chwalił Polaków. Toż samo i Kardynałowie, u których byłem, wyrażali się z gorącą życzli­wością o narodzie polskim i objawiali wielką troskliwość o losy Kościoła na ziemiach polskich.

 

Dzień 11 listopada zapisał się złotymi głoskami na kartach dziejów naszych, bo w tym dniu przyjął Ojciec św. deputację polską i miał do niej pamiętną na zawsze przemowę. W sali tronowej zebrało się przeszło 100 osób, przeważnie z Galicji, — ale byli także rodacy z innych dziel­nic polskich. Tuż obok tronu stanęło dziewięciu biskupów polskich; dalej w półkole ustawili się przedstawiciele sejmu galicyjskiego, szlachty, du­chowieństwa, mieszczan i włościan, a było również kilkanaście niewiast, tak, że wszystkie stany i wszystkie diecezje galicyjskie były reprezentowane; ale najwięcej włościan wysłała diecezja przemyska.

Kiedy Ojciec św. wszedł, wszyscy poklękali, on zaś wśród uroczystej ci­szy zbliżał się do każdego, dając rękę swą do pocałowania. Skoro usiadł na tronie, stanął przed nim marszałek krajowy Stanisław hr. Badeni, mąż wszelkich pochwał godzien, bo wszystko, co służy do dobra Kościoła, kraju i narodu, jest dla niego wielce drogim. On też, tak, jak w r. 1904, od­czytał adres, który tu w tłumaczeniu polskim zamieszczamy.

Ojcze Święty!

„Wszystkich narodów oczy i oblicza zwracają się znów w stronę Rzy­mu, gdzie Namiestnik Chrystusowy, Pasterz i Nauczyciel wiernych, obcho­dzi półwiekową rocznicę szczęśliwą swojego kapłaństwa. Z niezwyciężoną zaiste stałością i podziwienia godną cierpliwością przepędziłeś ten wielki okres życia doczesnego, pomnażając chwałę Bożą i troszcząc się o zba­wienie dusz. Dlatego raduje się dziś świątecznie cały świat chrześcijański, składając Ci, Ojcze najlepszy, serdeczne życzenia z wyrazem synowskiej miłości i czci najwyższej.

Niewiele lat dopiero kierujesz, Ojcze Święty, sterem łodzi Chrystuso­wej, a już z łaski i miłosierdzia Bożego niezliczone dobrodziejstwa spły­nęły na synów Twoich, tak iż obawiamy się jedynie tego, że nie zdołamy godnie uczcić nieocenionych zasług i darów twoich encyklik i dekretów. Ogień bowiem pałający i prawdziwie Boski z nich wybucha i nic innego nie pragniesz, Nauczycielu nieomylny, jak tylko, żeby ogień, przez Ciebie zapalony, zwycięstwo odniósł na całej ziemi nad innym ogniem zgubnym i bezbożnym, ogniem nienawiści piekielnej, podniecanym przez zastępy przewrotne rewolucji w celu zburzenia całego porządku religijnego i moralnego i zniszczenia nawet podwalin życia ludzkiego. Encyklika Twoja „Acerbo nimis” dotarła wszędzie rozgłośnym brzmieniem i zapaliła wszyst­kich do szukania nowych środków i sposobów poprawy albo nawet, gdzieby to było potrzebne, zupełnej zmiany nauczania zarówno młodzieży jak i dorosłych. Zaledwie zaś dowiedziano się o Twoim życzeniu, aby Najświętsza Eucharystia stała się rzeczywiście dla wszystkich dusz Chlebem codziennym, zaczęli wierni coraz częściej przystępować do Stołu Pańskiego.
Mamy też niepłonną i najmocniejszą nadzieję, że przesławna encyklika Twoja „Pascendi”, którą potępiłeś naukę błędną, stanie się z pomocą Boga Najlepszego silnym fundamentem i skutecznym poparciem nowego postępu i wzrostu umiejętności prawdziwej.

My zaś Polacy mamy własne i szczególniejsze powody do złożenia Ci podzięki. Bo ilokrotnie mieliśmy szczęście zbliżyć się do Ciebie, czy to pojedynczo, czy w większej liczbie pielgrzymów, zawsze nas przyjmo­wałeś z taką miłością i taką łaskawością, że usta nasze powtarzały z radością za uczniami, zdążającymi do Emaus: „Iżali serce nasze nie pałało w nas, gdy mówił?” Tą samą miłością i troskliwością o zbawienie wie­czne i dobro doczesne naszego narodu tchną wszystkie Twoje pisma i de­krety, które w różnych czasach przesłałeś naszym biskupom.

A więc za wszystkie te dobrodziejstwa nam udzielone składamy u stóp Twoich dar nasz jubileuszowy, przyrzekając uroczyście, że wszyscy, i kapłani i świeccy, będziemy wedle sił swoich nad tern pracować, aby nasz naród zachował wiarę Chrystusową nienaruszoną i niepokalaną. Tego jedynie będziemy nauczali, czego Ty nauczasz, to będziemy potępiali, co Ty potępiasz i odrzucasz, i całym sercem ślubujemy, że tak będziemy czynili.

Jak Twoim znakiem herbowym jest kotwica—Chrystus, tak i naszą całą nadzieją jest i będzie Bóg i Chrystus Jego. Uczucia te i przyrzecze­nia niezłomnego posłuszeństwa i wiernej miłości wyrażamy Ci uroczyście wszyscy, biskupi, kapłani i wierni wszystkich stanów ojczyzny naszej, pro­sząc usilnie o błogosławieństwo Twoje, Ojcze Święty, dla nas i wszystkich braci naszych”.

Skoro marszałek Badeni odczytał adres i złożył go u stóp tronu, Ojciec św. przemówił do nas po włosku; a słowa jego powtórzył po polsku arcybiskup Franciszek Simon, czcigodny wygnaniec z pod zaboru rosyjskiego. Wszyscy słuchali z głębokim wzruszeniem, a nie w jednym oku błyszczała łza. Oto jak brzmiała przemowa Ojca św., której niemało uroku dodawało uczucie tkliwej miłości, rozlane na jego twarzy.

„Niech wam nie będzie dziwnym, że ile razy mam przemawiać do Polski, pełen jestem współczucia, a zarazem miłości i czci. Te uczucia moje ku wam wywołuje wiara mocna, wierność i miłość synowska, jaką naród polski dla Stolicy apostolskiej zawsze objawiał. Co do waszej mi­łości, jaką z powodu mojego jubileuszu kapłańskiego okazaliście, składa­jąc mi wasze hołdy i życzenia, mogę powiedzieć, że one potęgują wdzię­czność moją dla Polski.  Ojcowie wasi, synowie Polski, odznaczali się za­wsze wiernością dla wiary katolickiej i bronili jej w czasach minionych orężem, tak, jak wy teraz bronicie jej sercami waszymi; oni też dodawali tej wierze blasku cnotami swoimi, posuwającymi się aż do szczytów świę­tości, jaką podziwiamy u Świętych polskich, a waszych współziomków, których wszyscy wraz z całym światem katolickim wzywamy i czcimy na ołtarzach.

Dziś dajecie nowy dowód waszych uczuć, a przez to okazujecie się godnymi dziedzicami ojców waszych, przychodząc tu, do Rzymu, ażeby mi złożyć życzenia jubileuszowe i wyznać publicznie, że będziecie zawsze słuchać słów Namiestnika Chrystusowego i według nich postępować

Dziękuję wam za tę pociechę i proszę Pana, aby wam za mą obficie nagrodził.

Zapewniam was, że jesteście szczególnie drogimi sercu mojemu oj­cowskiemu. Starajcie się, aby wiara wasza była żywa w duszach waszych i aby wam nigdy nie brakło męstwa na drodze życia.

W szczególny sposób składam dzięki Sejmowi królestwa Galicji, iż na mocy jednomyślnej uchwały przysłał mi życzenia jubileuszowe, które ja wysoko sobie cenię.

Niech za to Pan ześle najobfitsze łaski i dary na kraj cały, niechże błogosławieństwo moje spłynie na Jego Em. Kardynała biskupa krakowskiego i na arcybiskupów i biskupów wszystkich obrządków, na całe duchowień­stwo, na szlachtę, starającą się dochować wierności dla tradycji ojców swoich, na obywateli, włościan i na wszystkie stany, zgodą zespolone, na bogatych i ubogich, na wszystek lud, który gorącem ogarniam sercem, ażeby wśród niego była miłość, harmonia, jedność i zgoda, jako rękojmia chwały i szczęścia Polski. Błogosławieństwo moje niech zstąpi również na rodziny wasze, aby w nich królował pokój święty; na rodziców, aby obowiązki swoje święcie spełniali, i na dzieci, by rodzicom czci i posłu­szeństwa dochowywały.

Wróciwszy do Polski, oświadczcie wszystkim braciom waszym, że Papież chowa ich w sercu swoim, że wszystkim Polakom z całej duszy błogosławi, uznając z głębokim uczuciem ich silne przywiązanie do wiary. Opowiadajcie im o szczególnej Papieża ku nim miłości i o zachęcie, by za przykładem ojców w obronie wiary wytrwali.

Następnie Ojciec św. udzielił swe apostolskie błogosławieństwo, po­czerń dał biskupom, proboszczom i przełożonym instytutów władzę udzie­lania uroczystego błogosławieństwa apostolskiego z odpustem zupełnym i oświadczył, że poświęca wszystkie dewocjonalia, które mają ze sobą i przywiązuje do nich wszelkie odpusty.

Poznaliście, Najmilsi, z tej przemowy, że Ojciec św. sercem ojcowskim obejmuje całą Polskę, wszystek nasz naród, a me jedną tylko te­goż dzielnicę, — że ceni wysoko dawne jego około Kościoła zasługi i nie­zachwiane dotąd przywiązanie do wiary katolickiej i do Stolicy apostolskiej, — że pragnie gorąco, aby w nim kwiknęła nadal pobożność, czy­stość obyczajów, jedność i zgoda, jako rękojmia lepszej przyszłości,- że nas zachęca do naśladowania cnót naszych Patronów świętych i czynów
wierzących naszych przodków, — że nader miłym był mu hołd, złożony przez sejm galicyjski, — że z całego serca wszystkim stanom błogosławi, by wszystkie wolę Bożą wiernie spełniały i po Bożemu były szczęśliwe, bo od tego zależy także odrodzenie i zbawienie narodu. O jakże tedy wielki obowiązek cięży na całym narodzie, by Namiestnikowi Chrystuso­wemu okazywał swą wdzięczność za ten nowy dowód miłości i trzymał się stale jego przestróg.

Zrozumieliśmy to wszyscy, klęcząc u stóp Ojca św., a kiedy nam i całej Polsce błogosławił, wyrywał się z każdej duszy silny acz na zewnątrz nie objawiony głos: Chwała Bogu w Trójcy św. Jedynemu, cześć, uległość i miłość Kościołowi świętemu i Stolicy apostolskiej, od nas i od całego narodu.

Dnia 16. listopada odbyło się uroczyste nabożeństwo w bazylice św. Piotra, napełnionej sześćdziesięciotysięczną rzeszą wszelakiej narodowości, wśród której była także pokaźna liczba Polaków. Ojciec św., otoczony wieńcem 30 kardynałów i 260 biskupów, odprawił Mszę św. pontyfikalną, a potem przed Konfesją św. Piotra dał miastu i światu apostolskie swe błogosławieństwo. Uroczystość ta, pełna świętej powagi, wywarła na obe­cnych głębokie i niezatarte wrażenie; wielu wylewało łzy radości, dzięku­jąc Bogu, że są dziećmi tak chwalebnej Matki — Kościoła katolickiego i tak miłościwego Ojca.

Ostatni raz ucałowałem ręce Ojca św., kiedy wraz z innymi Bisku­pami byłem obecny przy wręczaniu mu adresu od całego Episkopatu austriackiego; a wtenczas otrzymałem ponownie władzę udzielenia całej diecezji błogosławieństwa apostolskiego, połączonego z odpustem zupeł­nym. Otóż to błogosławieństwo daję teraz wszystkim kapłanom i wier­nym, — błogosławieństwo w rzeczach duchownych i w sprawach ziem­skich, — błogosławieństwo na życie święte, na śmierć szczęśliwą i na wieczność błogosławioną.

Osobne błogosławieństwo przesyłam tym klasztorom żeńskim i sto­warzyszeniom świeckim, które Ojcu św. ofiarowały w darze przybory liturgiczne do rozdania między ubogie kościoły.

W końcu odzywam się do wszystkich: Najmilsi w Chrystusie, czcij­cie Ojca św., słuchajcie Ojca św., miłujcie Ojca św.; tę zaś miłość okazuj­cie w ten sposób, że będziecie żyć według nauki Kościoła, której On najwyższym jest mistrzem, — że będziecie się modlić o łaski Boże i po­ciechy dla Niego, a o zwycięstwo i pokój Kościoła w tych krajach, w któ­rych tenże otwartego lub skrytego doznaje ucisku, — że wreszcie nie do­puścicie, aby Namiestnik Chrystusów żył w niedostatku i nie mógł zaspo­koić koniecznych wydatków. Wprawdzie On sam nie wiele potrzebuje dla siebie, ale musi utrzymywać tyle kościołów i tylu nuncjuszów, biskupów i misjonarzy; tymczasem jeszcze w r. 1870 przewrotni wrogowie zabrali mu przemocą państwo kościelne i ogołocili Go ze wszelakich dochodów. Dawniej z katolickiej Francji płynęły miliony na świętopietrze, ale dziś ona sama wyciąga rękę do Ojca św., bo rząd republiki, za podmuchem masonów i socjalistów, zrabował mienie kościelne, a biskupów, księży i seminarzystów wyrzucił z ich domów, tak, że teraz lud musi zaopatrywać kościoły i utrzymywać duchowieństwo. Nie żądam od Was, Najmilsi, wiel­kich ofiar, ale niech każde dobre dziecko Kościoła, każdy prawy katolik dzieli się z Ojcem św. tern, co zbywa od utrzymania, pomnąc, że malu­czki nawet grosz, ale dany z miłości, nie ujdzie nagrody u Boga.

Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa i miłość Boża i społeczność Ducha Świętego niech będzie z Wami wszystkimi.

Dan w Przemyślu, 30 listopada 1908.

List ten należy odczytać z ambon we wszystkich kościołach naszej diecezji; katecheci zaś odczytają go młodzieży szkolnej podczas exorty.

 

Odpowiedź Ojca św.

na adres episkopatu austriackiego, odczytany w dniu 18 listopada b. r. przez kardynała arcybiskupa praskiego Leona Skrebensky’ego.

Kochani Synowie i Czcigodni Bracia!

Dziękuję Wam, żeście się na Mój jubileusz tak licznie zebrali i swoją obecnością Mię pokrzepiacie i pocieszacie. Rad Wam zawsze jestem, ale tym razem sprawiliście Mi radość osobliwszą. Mogę mówić do Was dzisiaj słowy św. Pawła: Któraż jest nadzieja nasza albo wesele…? Wy jesteście chwała nasza i wesele1’). Błogosławiony Bóg, który nas pociesza we wszelakim utrapieniu naszym). Uciśnion jestem i obarczony trudami, walczyć muszę z wieloma trudnościami. Co zaś może mi w tym położeniu przynieść wię­cej pociechy, niż Wasza obecność, Wasze modlitwy, Wasze współczucie? Zaprawdę, wielkie są dzisiejsze napaści na wiarę, zewsząd na nią padają pociski, walka na życie i śmierć zawrzała przeciw Kościołowi i jego nauce.

Wy musicie wspierać Mię w tej walce, musicie wieść ją wraz ze Mną, działając w swoich diecezjach. W Ewangelii Mszy św., którą miałem wczo­raj w dni a Mego jubileuszu, słyszeliście, jak Pan nas wzywa do czuwania, mówi nam: Vigiiate/ Czuwajcie nad Waszym Duchowieństwem, ażeby wszystkim przodowało, dając ze siebie wzór i przykład wszelkiej cnoty. Czuwajcie nad wychowaniem młodego Kleru we waszych seminariach, ażeby kapłan, bym się wyraził słowy św. Hieronima, Boga posiadał i był nawzajem cząstką Pańską (Deum possideat et a Deo possideatur). Czu­wajcie nad ludem Wam powierzonym; pomnijcie, jak ze wszech stron narażony jest na niebezpieczeństwa i otoczony nieprzyjaciółmi swego dusznego zbawienia. Czuwajcie szczególniej w tych czasach, bo czasy obecne są złe. Do nich się stosuje, co mówi św. Paweł: Będzie czas, gdy zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich pożądliwości nagromadzą sobie nauczycieli, mając świerzbiące uszy: a od prawdy słuchanie od­wrócą, a ku baśniom się obrócą’). Czuwajcie więc, głoście słowo Boże, czy się to ludziom podoba, czy nie podoba, z wszelką cierpliwością i nauką). Głoście słowo Boże nieustannie, bez bojaźni i bez względu na mądrość świata, która wam może podszeptuje, że lepiej milczeć, że się z duchem czasu nie zgadza jasno i stanowczo prawdę głosić. Nie, nie milczcie! Macie nauczać z wszelką cierpliwością i roztro­pnością, ale one nie powinny Was przywodzić do milczenia wtedy, gdy potrzeba mówić. Należy otwarcie i bez wahania głosić całą i czystą pra­wdę, by nieprzyjaciel, jeślibyśmy milczeli, w sercach wiernych nie zasiał kąkolu. Jeszcze raz więc Was napominam: Nie milczcie i nie lękajcie się jawnie świadectwo dawać prawdzie! Z całą mocą głoście czystą naukę Chrystusa i w ten sposób spełniajcie Wasz święty obowiązek! Nie milcz­cie, by milczenie na sąd Wam nie wyszło (ne silentium sit Vobis in judicium) !

Przy tej sposobności dziękuję Wam za wszystko, coście Mnie wy­świadczyli, za wszystkie ofiary i dary, któreście złożyli Piotrowi, niedosta­tek cierpiącemu. Dziękuję Wam, kochani Moi Bracia, Kardynałowie i Bi­skupi! Pamiętajcie także o Mnie w modlitwach Waszych!

W końcu udzielam Wam wszystkim, jak tego zapewne pragniecie, władzy udzielenia wiernym w dowolnym dniu błogosławieństwa apostol­skiego z odpustem zupełnym dla tych, którzy przedtem przystąpią do spowiedzi i Komunię św. przyjmą.

Błogosławię Wani z całego serca! Zanieście błogosławieństwo Moje Waszym kapłanom i Waszym wiernym! Powiedźcie im, że Papież nosi ich w sercu swoim i poleca się ich modlitwom!

Bądźcie wszyscy jedno w miłości i w modlitwie!

Dawszy wszystkim rękę do pocałowania dodał Ojciec święty:

Św. Archanioł Rafael mech Was prowadzi w drodze, byście w do­brem zdrowiu wrócili do swych diecezji!

Obecni Biskupi odpowiedzieli: Amen!